2 cze 2012

Chińska szkoła kung-fu dla dziewcząt

 
Chińska Szkoła (i internat) Kung-fu leży w górach Songshan, w pobliżu słynnej świątyni Shaolin i klasztoru Yongtai. Legenda głosi, że właśnie tutaj w 520 roku przybył z Indii słynny mnich Ta Mo. Widząc pozostałych mnichów mdlejących podczas trwających miesiącami medytacji, nauczył ich 18 ćwiczeń, które miały poprawić kondycję i zwiększyć wytrzymałość ciała i umysłu. Zestaw powtarzanych ćwiczeń asan dal początek shaolińskiej szkole kung-fu. Ta sztuka walki ma również swoje korzenie w naukach Buddy - odrzuca więc przemoc w stosunku do wszystkiego, co żyje. Ćwiczenia rozwijają tylko umiejętności samoobrony.

Część klasztoru Yongtai w 1999 r. została zamieniona przez pewną bogatą fabrykantkę na szkołę sztuk walki dla dziewcząt. Dała w ten sposób szansę na inne, bardziej interesujące życie dziewczętom z biednych, wielodzietnych rodzin (głównie ze wsi). Dziś ze szkoły Yongtai rekrutuję się odtwórców ról w chińskich operach i filmach, jak również w wojsku, policji i jako stewardesy. Ich zaletami są zdyscyplinowanie, gotowość do poświęceń i niezwykle twardy charakter.
__________

W sześcioletniej (i jedynej) szkole uczą się już kilkuletnie dziewczynki, które marzą o wielkiej karierze i wyrwaniu się z biedy. Koszt utrzymania i wykształcenia jednej uczennicy wynosi rocznie aż ok. 600 euro. A to jak na warunki chińskie bardzo dużo. Wielu rodziców nie stać na to, ale wiedzą, że to jest jedyna szansa, by ich córki miały lepiej niż oni. Zaciągają więc kredyty lub pożyczają od krewnych.

Szkolenie, czyli z życia szkoły;) :
Dzień zaczyna się o 5 rano od .. porannego apelu na idealnie wysprzątanym placu. Wszystkie dziewczynki (70 osób, nie licząc nauczycielki) noszą identyczne czerwone dresy ^^. Po apelu zaczyna się poranna rozgrzewka w formie trzykilometrowego biegu po bieżni, który ma za zadanie je ostatecznie je rozbudzić. Potem biegną na przełaj po pagórkach i kamieniach. Niektóre uczennice upadają i ranią się boleśnie, Ale na otarcia, zwichnięcia, siniaki czy też rany nikt tu nie zwraca uwagi. Po prostu nie ma o czym tu mówić. Po porannym biegu zaczyna się właściwy trening kung-fu. Dziewczynki skaczą, dźwigają ciężary, machają mieczami. Na twarzach małych uczennic widać powagę i skupienie. Powtarzają znaną od tysięcy lat choreografię. Nikogo tu jednak nie trzeba do niczego zmuszać. One same wiedzą, że aby stać się wojowniczkami kung-fu, muszą zacisnąć zęby i przezwyciężyć ból i zmęczenie. W przerwach między ćwiczeniami dziewczynki siadają do kilku starych i oklepanych komputerów, uczą się podstaw informatyki. Niektóre uczennice po zakończeniu ćwiczeń właściwych zaczynają ćwiczenia indywidualne, tylko dla siebie. Dziewczynki wiedzą , na co się zdecydowały. Wiedzą, że walczą o lepsze życie, że taką szansę ma tylko niewiele kobiet w Chinach. Trenują, ocierając pot z czoła przez cały dzień. Za oknami zapada już ciemność. Za dziesięć 21 głośna syrena informuję o końcu ciężkiego dnia pracy.

Po tym czasie następuję chwila dla siebie - mogą się na powrót stać dziećmi. Niesfornie biegają po jadalni, rozmawiają itp. W tym czasie trudno w nich dostrzec te same dziewczynki w środku dnia^^. Zmieniają się nie do poznania. Tęsknią za domem, rodzicami. Uczennice widzą się z nimi i rodzeństwem tylko raz w roku, najczęściej podczas Święta Wiosny, podczas ferii. Nie mówią głośno o tęsknocie, bo to nie wypada, ale nie raz poduszki wilgotne są od łez....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz