14 lut 2021

Opowieść o staruszku, który ożywiał uschnięte drzewa

Pewien ubogi staruszek miał psa, którego bardzo kochał. Pewnego dnia pies zaczął głośno ujadać pod pewnym drzewem. Staruszek zauważył, że zwierzę wskazuje na ziemię, więc zaczął w tym miejscu kopać – i wkrótce natrafił na skarb. Wieść o tym dotarła do jego zawistnego i chciwego sąsiada, który postanowił pożyczyć psa, aby i u niego na polu znalazł skarb. Niestety, pies nie chciał mu wskazać miejsc ukrycia skarbów, więc mężczyzna zabił go w złości i zakopał pod drzewem.

Kiedy dowiedział się o tym staruszek, zapłakał gorzko i poprosił o pozwolenie na ścięcie drzewa i zabranie do domu, by przypominało mu o zmarłym przyjacielu. Chciwiec zgodził się, a staruszek z drewna z owego drzewa zrobił moździerz. Ten okazał się mieć magiczne właściwości – sam produkował jedzenie bez ograniczeń. I o tym usłyszał sąsiad staruszka, więc postanowił pożyczyć przedmiot. Ten jednak w jego rękach zamiast produkować jedzenie, wydzielał jedynie paskudny smród. Mężczyzna zdenerwował się i cisnął moździerz do pieca. Kiedy staruszek przyszedł odebrać swoją własność i odkrył, co się stało, poprosił o garść popiołu pozostałego po spaleniu przedmiotu.

Kiedy wracał do domu, przypadkowo rozsypał go nieco w ogrodzie – i okazało się, iż popiół ma moc ożywiania uschniętych drzew, które natychmiast zakwitały, bez względu na porę roku. Odtąd ku uciesze różnych ludzi ożywiał drzewa – a wówczas usłyszał o nim pewien daimyō, którego ukochana wiśnia właśnie obumarła. Reszty się można domyślić – poprosił staruszka o pomoc, a gdy ten spełnił jego życzenie, sowicie go wynagrodził. Sąsiad zaś, który chciał wykorzystać sławę staruszka i podawać się za niego, używając popiołu ze swojego paleniska, został oskarżony o oszustwo i wtrącony na resztę życia do więzienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz