Wessantara - książę, który żył wśród kupców - powziął ślub, iż nikomu
niczego nie odmówi; odda nawet, na prośbę, własne serce i krew. Gdy
tylko się narodził, wyciągnął do matki ręce, mówiąc: "Matko, pragnę
czynić miłosierdzie!". W szesnastym roku życia ożeniono go z księżniczką
Madri, z którą miał syna i córkę. Majątek rozdał na jałmużnę.
Kto
chciał jeść, mógł się u niego nasycić.
Kto pragnął szat, dostał je.
Kto
chciał złota, srebra i klejnotów, dostał według woli.
Pomyślność
królestwa zależała od białego słonia, który miał moc sprowadzania
deszczu.
Zazdrosny król sąsiedniego kraju wysłał braminów przebranych za
ascetów, aby zażądali owego zwierzęcia. Wessantara oddał i słonia. To
jednak rozgniewało poddanych, którzy go wypędzili z królestwa.
Wessantara rozdzielił resztę mienia i wraz z rodziną wyruszył na
wędrówkę.
Po drodze spotkał czterech braminów spieszących do miasta. Dał
im swoje konie i sam stanął w zaprzęgu. Potem oddał i wóz pewnemu
żebrakowi. Pieszo więc przybyli do Himalajów. Zbudowali chatkę na górze i
żyli w niej jak asceci. Madri zbierała korzonki i leśne owoce.
Pewien
stary bramin obdarzony dwunastoma rodzajami brzydoty prosił księcia o
syna i córkę na służbę dla jego młodej żony. Przerażone dzieci skryły
się w jeziorze pod liśćmi lotosu, lecz Wessantara przywołał je i oddał
starcowi, choć czynił to ze łzami w oczach. Bogowie oszczędzili
bolesnego widoku matce nasyłając dzikie bestie, które opóźniły jej
powrót z lasu. Bogowie też, przebrani za matkę i ojca, karmili co dzień
rodzeństwo i dbali o nie, choć bramin bił je, a jego żona była okrutna.
Wreszcie Indra przebrany za bramina poprosił Wessantarę, by mu podarował
Madri. Uzyskawszy zgodę, wzruszony król bogów ukazał się w swojej
prawdziwej postaci. Dzięki mocy Indry powróciła Madri, uwolniono dzieci,
odwołano wygnanie i Wessantara znów zamieszkał we własnym pałacu.
ja ne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz