Dla małej odmiany dziś będzie kolejna opowieść prosto z Rosji, a dokładnie opowiadana przez lud Jakutów.
W mroźną noc, tak chłodną, że ziemia aż trzeszczała i huczała jak bęben szamana, gospodyni wysłała dziewczynkę po wodę. W drodze powrotnej zaczepiła ona o wiklinę, przewróciła się i wylała wodę. Cóż miała począć biedna sierota. Powrócić nad jezioro nie mogła, bo było zbyt daleko. Pójść do jurty z pustymi wiadrami bała się. Zapłakała biedna sierotka, a łzy spływające jej po policzkach natychmiast zamarzły. Oprócz bladego Księżyca nikt ich jednak nie dostrzegł. Dziewczynka zwróciła się więc doń z prośbą: "Weź mnie do siebie, chociaż ty ulituj się nade mną, tutaj już nikt mnie nie pożałuje; nie mam ani ojca, ani matki, ani jednej jurty, w której mogłabym się ogrzać, weź mnie stąd ze sobą". Księżyc natychmiast przybył spełnić prośbę dziewczynki, lecz ta przerażona jego bliskością i światłem schroniła się w wiklinie i zamarła ze strachu. W tym momencie przybyło Słońce, które usłyszawszy skargę dziewczynki, także zapragnęło przyjść jej z pomocą. Między Słońcem a Księżycem wynikł spór, które z nich ma zabrać dziewczynkę do siebie. Gdy Słońce zaczęło zyskiwać przewagę, Księżyc zwrócił się z prośbą: "O potężne Słońce! Oddaj mi dziewczynkę, po cóż ci ona? Ty wędrujesz po niebie w ciągu dnia i twoja droga jest krótka, a mnie jest smutno samemu w długą zimową noc chodzić po niebie i spoglądać z góry na skutą mrozem ziemię; oddaj mi dziewczynkę!". Słońce okazało się dobroduszne i oddało sierotę pokonanemu Księżycowi, który zabrał ją do siebie. Nawet dziś, gdy noc jest jasna można dostrzec na Księżycu dziewczynkę z nosidłami na plecach, trzymającą się wikliny. Zdarza się jednak i tak, że czasami dziewczynka umiera. Wówczas Księżyc zasmucony ciemnieje z żalu, lecz - jak się okazuje - na krótko, bowiem dziewczynka szybko powraca do życia i oblicze Księżyca znów promienieje radością.
ja ne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz