Zarówno Konstytucja Japonii jak i Ustawa o Domu Cesarskim z 1947 r. nie przewidują możliwości dziedziczenia tronu przez kobietę. Wysuwane przez japońską prasę sugestie dokonania zmiany w obowiązujących przepisach, tak aby kobiety mogły zasiąść na tronie były i są kwitowane milczeniem.
Zwolennicy takiego rozwiązania wysuwają dwa główne argumenty przemawiające za dokonaniem takiej reformy. Przede wszystkim wskazują na to, że w historii Japonii kobiety zasiadały na chryzantemowym tronie dziewięciokrotnie. Fakt, że były to okresy przejściowe i w wyjątkowych sytuacjach, ale jednak miało to miejsce. Dla przykładu cesarzowa Suiko władała krajem w VII wieku, a do roku 1771 panowała Go-Sakuramachi.
Kolejnym istotnym argumentem przemawiającym za takim rozwiązaniem jest fakt, że większość europejskich rodów królewskich przyznaje takie prawo księżniczkom. Obecnie W Danii, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii w obliczu braku męskiego potomka kobiety mogą dziedziczyć tron, a z kolei w Szwecji, Holandii, Norwegii i Belgii obowiązuje zasada starszeństwa a płeć następcy tronu nie jest istotna.
Przeciwnicy dokonywania takich zmian w obowiązującym prawie wskazują natomiast na problem uznania ciągłości rodu cesarskiego, jaki pojawiłby się w razie objęcia tronu przez kobietę. Japonia szyci się tym, że na jej tronie zasiada panująca nieprzerwanie od 2 tys. 350 lat najstarsza na świecie dynastia Yamato. W wypadku intronizacji kobiety należałoby już mówić o nowej dynastii, którą zapoczątkowałby jej małżonek. Oznaczałoby to wygaśnięcie dotychczasowego rodu. Trudno sobie wyobrazić taką sytuację w kraju, w którym tak silne jest przywiązanie to tradycji patriarchalnej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz