Konbawa,
Witajcie kochani po przerwie ;)
Kolejna legenda z Kraju Kwitnącej Wiśni ^^
__________
Dawno
temu, w cichym miejscu, żyli sobie młodzieniec i jego żona. Mieli jedno
dziecko, małą córeczkę, którą oboje kochali ponad życie. Nie mogę
zdradzić ich imion, bo już dawno je zapomniano, lecz miejsce, w którym
żyli zwano Matsuyama, w prowincji Echigo.
Miało kiedyś miejsce
pewne zdarzenie, kiedy dziewczynka wciąż była dzieckiem. Mianowicie jej
ojciec musiał pójść do wielkiego miasta, stolicy Japonii, mając tam
pewien interes. Droga była zbyt długa dla matki i jej małej córeczki,
więc ojciec poszedł sam. Pożegnał się, obiecał, że przywiezie im
prezenty i poszedł.
Matka nigdy nie oddaliła się od domu dalej
niż do sąsiedniej wioski, i nie mogła nic poradzić na to, że była trochę
przerażona myślą, że jej mąż wybrał się w tak długą podróż. Zarazem
jednak była odrobinę dumna, że był on pierwszym mężczyzną z całej tej
krainy, który wyruszył do tak wielkiego miasta, w którym mieszkał Cesarz
i inni wielcy panowie, i gdzie było tak wiele pięknych i ciekawych
rzeczy, które można było zobaczyć.
W końcu nadszedł dzień, kiedy
powinien wrócić jej mąż, więc ubrała dziecko w najlepsze ubranko, a sama
założyła śliczną, niebieską suknię, którą tak lubił jej mężczyzna.
Można sobie tylko wyobrazić radość dziecka, gdy zobaczyła wspaniałe
zabawki, które przywiózł jej ojciec. Miał tyle do opowiedzenia o tych
wszystkich cudownościach, które widział podczas podróży oraz w samym
mieście.
„Przywiozłem ci coś ślicznego - powiedział do żony -
nazywają to lustrem. Popatrz i powiedz co widzisz wewnątrz.” Podał jej
zwyczajne, białe i drewniane pudełko, w którym, gdy je otworzyła,
znalazła coś okrągłego i metalowego. Jedna strona była biała niczym
oszronione srebro, z wygrawerowanymi na niej figurkami ptaków i kwiatów.
Druga strona była jasna jak najczystszy kryształ. Odbicie młodej matki w
tym czymś było zarazem radosne i zaskoczone, bo, z jego głębi patrzyła
na nią uśmiechnięta, radosna twarz z otwartymi ustami i jasnym uśmiechu.
„Co
tam widzisz?” spytał ponownie mąż, uradowany jej zaskoczeniem, i
zadowolony, że pokazał, że czegoś się nauczył, gdy był z dala od domu.
„Widzę piękną kobietę patrzącą na mnie, która porusza ustami jakby coś
mówiła, i o mój Boże, jakież to dziwne, nosi błękitną suknię, taką jak
moja!” „A to dlatego, niemądra kobieto, że to twa własna twarz spogląda
na ciebie,” powiedział mąż dumny, że wie coś czego nie wie jego żona.
„ta okrągła, metalowa rzecz nazywa się lustro. W mieście każdy ma coś
takiego, mimo, że my wcześniej w naszych stronach czegoś takiego nie
widzieliśmy.
Żona była zauroczona prezentem, i przez kilka
następnych dni nie mogła przestać zaglądać do lusterka, bo musicie
pamiętać, że nigdy wcześniej nie widziała lustra, i co oczywiste, po raz
pierwszy widziała odbicie swojej pięknej twarzy. W końcu uznała, że tak
wspaniała rzecz jest zbyt cenna by używać jej na co dzień, więc
zamknęła je w pudełku, i ustawiła pośród swych najcenniejszych skarbów.
Minęły
lata, mąż i żona nadal byli ze sobą szczęśliwi. Ich największą radością
była ich córka, która wyrastała na odbicie swej matki, i była tak
uprzejma i serdeczna, że wszyscy ją kochali. Świadoma, że córka jest
odrobinę próżna na punkcie swego wyglądu, matka ostrożnie ukryła lustro,
obawiając się, że używanie go może sprowadzić na jej małą córkę ducha
dumy.
Nigdy o nim nie mówiła, a ojciec po prostu o nim zapomniał. I
tak córka dorosła stając się odbiciem matki, a nie wiedząc nic o tym jak
jest piękna, ani o lustrze, które mogło jej to pokazać.
Ale
pewnego dnia tej radosnej rodzinie przydarzyło się nieszczęście. Dobra i
miła matka zachorowała, i pomimo, że córka czuwała przy niej całymi
dniami i nocami, opiekując się nią troskliwie, matka czuła się coraz
gorzej, aż pewnego dnia jasnym się stało, że dłużej nie przeżyje.
Gdy
zorientowała się, żer wkrótce opuści męża i córkę, biedna kobieta
wpadła w głęboką rozpacz, żałując tych, których pozostawi, a najbardziej
szkoda jej było jej małej córeczki.
Wezwała dziewczynę do siebie i
rzekła: „Moje drogie dziecko, wiesz, że jestem bardzo chora i wkrótce
umrę zostawiając twego kochanego ojca i ciebie samych. Gdy już odejdę,
obiecaj, że każdego ranka i wieczora będziesz spoglądać do tego lustra:
dzięki temu będziesz mnie widzieć i wiedzieć, że wciąż nad tobą czuwam.”
To mówiąc wyjęła lustro z ukrycia i podała córce. Dziecko obiecało tak
robić, roniąc przy tym wraz z matką strugi łez. Matka uspokoiła się
godząc się z losem, i wkrótce zmarła.
Posłuszna i sumienna córka
nigdy nie zapomniała o ostatniej prośbie matki, i każdego ranka i
wieczora brała lustro i spoglądała w nie długo i gorliwie. Widziała w
nim uśmiechnięty obraz swej utraconej matki. Nie była ona ani blada, ani
chora jak w swych ostatnich dniach, lecz piękna i młoda jak w dawnych
dniach. Wieczorami opowiadała matce o wydarzeniach i trudach dnia, a
rano szukała u niej oparcia i otuchy we wszystkim co mogło się danego
dnia zdarzyć.
Mijały dni, córka żyła pod bacznym okiem matki,
starając się postępować tak, jak by to robiła jej rodzicielka, starannie
unikając wszystkiego, co mogłoby matkę zranić lub sprawić przykrość.
Największą radość sprawiało jej, gdy patrzyła w lustro i mówiła: „Mamo, byłam dziś taka, jaką ty chciałabyś bym była.”
Widząc
jak każdego wieczora i rana, niezawodnie, córka patrzy w lusterko, i
wydaje się, że z nim rozmawia, ojciec po długim czasie zapytał, czemu
tak dziwnie się zachowuje. „Ojcze,” odpowiedziała, „patrzę każdego dnia w
lustro by ujrzeć moją drogą matkę i porozmawiać z nią.” Po czym
opowiedziała mu o ostatniej woli umierającej matki, i o tym, że nigdy
jej nie zawiodła. Dotknięty jej prostotą, niezłomną wiarą i wynikającym z
miłości posłuszeństwem, ojciec otarł łzy współczucia i sympatii. Nie
potrafił z czystym sercem powiedzieć dziecku, że obraz, który widzi w
lusterku jest odbiciem jej własnej, cudnej twarzy, i że to dzięki
sympatycznemu usposobieniu, z dnia na dzień, coraz bardziej przypomina
swą zmarłą matkę.
matta ne
Cudne opowiadanie. O lepszych ludziach niż daje się o tym dowiedzieć z bajki o Królewnie Śnieżce :)
OdpowiedzUsuń