15 lip 2020

Opowieść o meduzach, które kości nie mają i dlaczego tak się stało.


Dawno, dawno, dawno temu żyła sobie małpa, której najlepszym przyjacielem był żółw. Małpa przynosiła jedzeni z gór, które dawała żółwiowi, a ten z kolei przynosił ryby i inne pyszności prosto z morskich głębin. Często spotykali się na plaży w porze obiadowej i bawili się później ze sobą. Ale oczywiście, obydwoje żyli w tak zupełnie różnych światach i zawsze przed zmrokiem chcąc, nie chcąc musieli się rozłączyć.
"Żółwiu, stary druhu"- powiedziała małpa pewnego dnia "Słyszałam, że tam gdzie mieszkasz jest naprawdę pięknie, w morskich głębinach w Smoczym Pałacu."
"Tak to prawda, jest bardzo pięknie."- zgodził się żółw.
"Wiesz co chciałbym, żebyś mógł kiedyś mnie tam odwiedzić.
Coś o czym nie wiedziała w tej chwili małpa miało miejsce w Smoczym Pałacu. Jedyna córka Smoczego Króla, Otohime, była bardzo, bardzo chora. Wszyscy obawiali się, że może umrzeć i nawet nadworny lekarz widział niewielką szansę na jej wyzdrowienie. "Jest tylko jedna rzecz, która może uratować Otohime,"- powiedział do Króla. "Musi zjeść wątrobę żyjącej małpy."
Smoczy Król miał nieograniczoną władzę w morskich krainach i otchłaniach, jednak na lądzie tam na górze nie miał żadnych możliwości. W jaki sposób miał znaleźć tam małpę i sprowadzić ja do swojego pałacu?
Usiadł na swoim tronie zastanawiając się jak rozwiązać ten problem. Przecież wszyscy jego podwładni są zwierzętami wodnymi, więc w jaki sposób mogłyby wyjść na ląd, aby rozpocząć poszukiwania małpy...
"Oczywiście!"- wykrzyknął Król niespodziewanie. "Żółw! Żółw wypływa ciągle na powierzchnię."
Jak tylko żółw powrócił tego wieczoru, Smoczy Król wezwał go do siebie i wytłumaczył mu co ma zrobić. "Żółwiu"- powiedział Król "przynieś mi wątrobę żywej małpy, a uczynię Cię bogatym. Tak bogatym jak nawet Ci sie nie śniło."
"Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, Panie."- powiedział żółw kłaniając się. Następnie pospiesznie udał się na brzeg w poszukiwaniu swojego przyjaciela- małpy. Żółw nie był w stanie myśleć o niczym innym jak o nagrodzie, którą obiecał mu Król. "Bogaty, tak bogaty jak mi się to nawet nie śniło! O rety, rety!"
Żółw wypełzł na plażę i znalazł tam siedzącą małpę.
"Cześć kolego!"- powiedział żółw uśmiechając się. "Co powiesz gdybyśmy właśnie dziś wybrali się do Smoczego Pałacu? Oprowadzę Cię."
"Jej! Naprawdę chciałbym pójść, ale nie potrafię pływać."
"Żaden problem. Po porostu trzymaj się mojego grzbietu i zamknij oczy. Będziemy na miejscu zanim się zorientujesz."
Więc małpa wspięła sie na skorupę żółwia, który wszedł do wody a następnie popłynął głęboko, głębiej, głębiej w morskie odmęty.
Już stali przed wspaniałą bramą Smoczego Zamku. "Wow! Jest naprawdę przepiękny!"- wykrzyknęła małpa.
"Chodź małpo, nie wstydź się. Wejdźmy do środka."- powiedział żółw uśmiechając się i biorąc małpę pod rękę.
Płaszczka i meduza strzegły bramy. Gdy żółw przeprowadzał przez bramę małpę płaszczka spojrzała porozumiewawczo na meduzę, a ta zaśmiała się cicho pod nosem.
"Co jest takie śmieszne?"- pomyślała małpa.
"Nie przejmuj sie nimi."- powiedział żółw "Oni są po prostu głupi. Chodź idziemy dalej."
Wewnątrz Smoczego Pałacu odbywało się wielkie przyjęcie. Wszystko było niezwykle ciekawe dla małpy i razem z żółwiem bardzo miło spędzali czas. Było tyle przepysznego jedzenia ile do tej pory jeszcze nie widział, na parkiecie tańczyły ośmiornice i wszędzie było pełno pysznego, czerwonego wina.
Małpa jadła, rozmawiała, śmiała się i piła. Nigdy w życiu tak dobrze się nie bawiła. Chyba jednak wypiła trochę za dużo wina. Siedziała na kanapie i rozmawiała z delfinem gdy nagle usnęła.
Dwoje strażników, płaszczka i i meduza zostały zawołane , aby zanieść małpę do pokoju dla gości. "Hii, hii, hii! Jaka głupia małpa!"- śmiała się meduza. "Nic nie podejrzewa!"
"He, he, he! Pije za dużo, a potem usypia. Teraz bez problemu będzie można mu wyciąć wątrobę."
Płaszcza i meduza położyły małpę do łóżka i poszły zamykając za sobą drzwi. Gdy zniknęły małpa powoli otworzyła swoje oczy. Była cały czas pól- przytomna i słyszała każde słowo wypowiedziane przez dwóch strażników.
"Och, to straszne... Co ja teraz zrobię? Chcą mnie przeciąć i wyjąć mi moją wątrobę." Małpa krążyła po pokoju, pocierając swój brzuch i próbując wymyślić jakąś drogę ucieczki.
W końcu wpadła na pomysł. Zaczęła krzyczeć jak tylko mogła najgłośniej. "Och, aaa, O nie! Jak mogłam być taka głupia!"
Żółw, który był w pokoju obok usłyszał krzyk małpy i pobiegł do jej pokoju ile sił w nogach. Wpadł do pokoju krzycząc "Małpo! Małpo! Czy wszystko w porządku?"
Małpa ukryła twarz w dłoniach i zaczęła szlochać. "Och, to straszne! Popełniłam wielki błąd- zostawiłam moją wątrobę na lądzie. Powiesiłam ją na drzewie, aby się wysuszyła i całkiem o niej zapomniałam. Jeśli zacznie padać moja wątroba się roztopi!"
"Och nie! To straszne!"- wykrzyknął żółw."Chodźmy po Twoją wątrobę zanim będzie za późno. Szybciej, wspinaj się na moją skorupę!"
"Och, dziękuję Żółwiu." Małpa wspięła sie na jego grzbiet i zamknęła oczy. Przez bramę, popłynęli coraz wyżej i wyżej w stronę lądu. Żółw płynął tak szybko jak nigdy dotąd.
"W porządku małpo. Jesteśmy na miejscu!" Jak tylko żółw dotknął plaży małpa szybko zeskoczyła z jego skorupy, pobiegła ile sił w nogach i wspięła się na wysokie drzewo.
"Ufff..."- powiedziała małpa gdy dotarła na sam szczyt. "Było blisko."
"Znalazłaś ją? Pospiesz się małpo!"- zawołał żółw. "Weź swoją wątrobę i wracamy."
"Ty głupku!"- krzyknęła do niego z góry małpa. "Naprawdę myślałeś, że mogę wyjąć swoją wątrobę, a potem ją suszyć? Moja wątroba jest tutaj w moim brzuchu, tam gdzie powinna być!"
"Oszukałaś mnie!"
"Ja Ciebie? To Ty zabrałeś mnie tam na dół tylko po to aby wycięto mi wątrobę!"
"Co? Kto Ci to powiedział?"- zawołał żółw.
"Słyszałam Twoich kolegów, płaszczkę i meduzę nabijające się z tego. Wracaj do domu żółwiu. Wynoś się stąd! Nie jesteś moim przyjacielem."
Małpa miała garść kamieni, którymi zaczęła rzucać w żółwia. Jeden z nich- wielki, ciężki kamień- uderzył żółwia prosto w skorupę. Krach!
Widzieliście kiedykolwiek skorupę żółwia? Zatem już wiecie dlaczego ma na sobie tak wiele pęknięć.
Smutny żółw powlekł się powoli z powrotem do morza. Gdy dotarł do pałacu wytłumaczył Smoczemu Królowi jak małpa nabrała podejrzeń i uciekła. Król wpadł w furię.
"Więc to płaszczka i maeduza. Niech to! Te gaduły! Zawołajcie ich w tej chwili!"
Meduza i płaszczka ze spuszczonymi głowami, całe drżąc zostały przyprowadzone przed oblicze władcy. Król był naprawdę wściekły i wiedziały, że kara będzie surowa.
Płaszczka jak wiecie spędza swoje życie leżąc na dnie oceanu. To dlatego, że Smoczy Król rozkazał, aby przeciąć ją na pół i wyrzucił ją z pałacu za to, ze pozwoliła małpie uciec.
Jeszcze gorzej było w przypadku meduzy. Najpierw została żywcem obdarta ze skóry. Następnie wszystkie jej kości zostały usunięte, a następnie podobnie jak płaszczkę wyrzucono ją za bramy pałacu.
Nie mając kości, aby móc pływać w wodzie, więc szybko została uniesiona przez prąd na powierzchnię wody.
Nawet dzisiaj ona i wszyscy jej potomkowie są skazani na bezwładne unoszenie się wśród fal. Nigdy nie będą mogły wrócić do Smoczego Pałacu.
A co się stało z żółwiem i małpą, którzy kiedyś byli najlepszymi przyjaciółmi? Następnym razem gdy żółw wypłynął na plażę, zawołał małpę.
"Małpo! Małpo! Stary druhu! Daj spokój, zapomnij o tym co się stało. Chodź, pobawmy się."
Ale małpa nawet nie odpowiedziała. Nie miała w swoim swoim życiu miejsca dla przyjaciół, którzy wbijają nóż w plecy. I któż może go z to winić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz