Dawno temu pewna żaba pomyślała, że znudziło się już jej rodzinne Kyoto i zapragnęła przenieść się do Edo, które wydało jej się ciekawszym miejscem. Wylazła więc ze stawu.
A w tym samym czasie pewna żaba w Edo znudzona już do reszty tym miastem, postanowiła przeprowadzić się do Kyoto. Wylazła ze starej studni, w której mieszkała. Ruszyła w drogę, a idąc napotkała niewielkie wzniesienie, na które wlazła.
Znalazłszy się na wierzchołku, spostrzegła włażącą z przeciwnej strony żabę z Kyoto.
- Cześć, skąd idziesz? - zarechotała żaba z Edo.
- Cześć, jestem z Kioto, a idę do Edo - odparła tamta - A ty dokąd?
- Wyobraź sobie, że ja jestem z Edo, a Kyoto jest celem mojej wędrówki.
Skończywszy rechotać, obie żaby wytężyły wzrok, aby dojrzeć miasta, do których zmierzały. Ale upragnionych miast wciąż nie było widać. Więc żaby wyprostowały się na tylnych łapkach, a wtedy ponieważ ich oczy są umieszczone na czubku głowy, obie widziały nie to co na wprost nich, tylko to co z tyłu. Żaba z Kyoto ujrzała Kyoto. Żaba z Edo ujrzała Edo.
- Edo jest bardzo podobne do Kyoto - zarechotała żaba z Kyoto.
- A Kyoto jest bardzo podobne do Edo - zarechotała żaba z Edo.
- To, po co się przenosić.
- No właśnie!
- Wracam skąd przybyłam.
- Otóż to.
Obie zlazły ze wzgórza i polazły do swych rodzinnych miast i na tym skończyła się ta opowieść. A jaki z tego morał? Dopowiedzcie sami sobie. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz