Na skraju wioski, pośród żyznych pól ryżowych, graniczących z gęstym czarnym lasem, stała bambusowa chatka, kryta słomianą strzechą. Żył w niej stary drwal - niegdyś człowiek pogodny i wesoły, lubiany przez wszystkich mieszkańców wioski. Od wielu lat jednak staruszek unikał ludzi i krył się w lesie, szukając samotnych ustroni. Miał bowiem olbrzymią narośl na prawym policzku i nie chciał jej widokiem razić sąsiadów. Pewnego dnia, kiedy drwal ścinał drzewo w lesie, zajęty pracą nie zauważył, jak chmury zaciągnęły niebo i dokoła zrobiło się ciemno. Nagle zerwał się wicher i pierwsze wielkie krople ulewy spadły na ziemię. Staruszek ukrył się w dziupli drzewa, którego szerokie gałęzie rozpościerały się nad polaną. Ulewa trwała długo i znużony drwal zasnął wreszcie w swoim przygodnym schronieniu. Kiedy się zbudził, była już noc. Deszcz przestał padać, gwiazdy zabłysły na niebie, nad wierzchołkami drzew jasno świecił księżyc.
Nagle do uszu drwala doszły dźwięki wesołej muzyki. Nie, to nie był sen. W takt przedziwnej, urzekającej melodii w barwnym korowodzie tańczyły na polanie wokół drzewa demony. Noc stała się kolorowa - czerwona, niebieska, a w tańcu przesuwały się przed oczyma staruszka potworne głowy - jednookie, bezuste, rogate. Drwal ogromnie się przeraził ale bojąc się poruszyć, jednocześnie coraz bardziej poddawał się zachwytowi. Staruszek kochał muzykę i taniec, toteż zapominając o strachu, bezwiednie wysunął się z dziupli i przyłączył do korowodu. Tak tańczyli razem aż do świtu. Zaniepokojone nastającą jasnością demony przyjaźnie pożegnały drwala prosząc, aby znów przyszedł je odwiedzić. Dawno już nie widziały tak wesołego i ładnie tańczącego człowieka.
- Czy tylko dotrzymasz swej obietnicy? - zapytał jeden z nich z powątpiewaniem. Aby się upewnić, iż drwal przyjdzie następnej nocy, po naradzie z innymi demonami odjął mu narośl z prawego policzka i zabrał jako zastaw. Nim pierwszy promień słońca rozświetlił leśną gęstwinę, demony znikły bez śladu. Staruszek pozostał sam w lesie. Nie czuł żadnego bólu w policzku, który był zdrowy i gładki jak niegdyś. Słońce jasno świeciło na niebie, gdy uszczęśliwiony drwal wracał do wioski. Po raz pierwszy od wielu lat nie krył się przed ludźmi, którzy cieszyli się widząc go uleczonym i zdrowym. Niedaleko chatki drwala mieszkał pewien wieśniak, który miał podobną narośl na lewym policzku. Kiedy posłyszał, że jego sąsiad łatwo pozbył się przykrego guza i że demony prosiły go, by je znów odwiedził - nic nikomu nie mówiąc, postanowił ubiec staruszka. Gdy zmrok spowił ziemię, udał się do lasu na tajemniczą polankę. Usiadł pod wielkim drzewem i czekał. O północy pojawiły się nagle demony i rozpoczęły swój taniec. Wieśniak przyłączył się do nich, wciąż myśląc o tym, jak chytrze pozbędzie się narośli. Nie potrafił jednak opanować strachu i tańczył tak brzydko, że wzbudził w demonach tylko niechęć. Nie chcąc już, by do nich przychodził, postanowiły zwrócić mu zastaw. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, prawy jego policzek ozdobiła narośl sąsiada, a tańczące demony zniknęły w jednej chwili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz