17 wrz 2020

Opowieść o górze Stuk-Stuk

Kiedyś, dawno temu w małym domku otoczonym ze wszystkich stron górami żył sobie starszy mężczyzna wraz ze swoją żoną. Para ta miała bardzo dobrego przyjaciela, króliczka, który mieszkał na Górze z Przodu. Króliczek przychodził prawie codziennie żeby odwiedzić parę staruszków. Kochał ich bardzo, bardzo mocno, a oni w zamian traktowali go jak własne dziecko.
W okolicy mieszkał także tanuki, rodzaj borsuka, na Górze z Tyłu. On także bardzo często przychodził na farmę. Jednak ten "gość" sprawiał zawsze prawdziwe kłopoty. I tak jak bardzo kochał psocić, prawie tak samo kochał jeść. Lubił wkradać się do stodoły, a następnie wchodzić do beczek w których mężczyzna przechowywał owoce i warzywa, nadgryzać je na złość właścicielowi.

Pewnego razu nawet pogryzł kapelusz staruszka i wyrzucił go na dwór po to tylko, aby go zdenerwować. Gdy mężczyzna wybiegł na dwór, aby nakrzyczeć na psotnika, tanuki rzucił kapelusz obsypując go ziemią, wskoczył na dach i uciekł śmiejąc się głośno. Był prawdziwym hultajem!

Nasza opowieść zaczyna się niedługo po dniu, w którym mężczyzna wyszedł w pole, aby zasadzić ziarna fasoli. Gdy wyznaczał grządki pod zasiew, pojawił się nasz psotnik tanuki. Znalazł kosz z ziarnami fasoli, gdy starszy mężczyzna był zajęty czym innym, wykradł cały kosz i zjadł wszystkie fasolki.

Następnie zaśmiał się donośnie:
"Ha, ha, ha, ha, ha
Stary,głupi człowieku!
Ho, ho, ho
A gdzie się podziały Twoje fasolki?"

W końcu przebrała się miarka. Mężczyzna pobiegł za tanuki, złapał go za ogon, związał razem jego ręce i zaniósł go do domu. "Już nie będziesz mi sprawiać kłopotów"- powiedział ze złością. Drugi koniec liny przywiązał do sufitu w kuchni i zostawił tak wiszącego do góry nogami tanuki. Następnie kazał swojej żonie mieć na oku tego psotnika, a sam wrócił na pole do swojej pracy.

Zostawiony sam na sam z kobietą, tanuki rozpoczął realizację swojego planu. "Musi być jakiś sposób, żeby się stąd wydostać"- pomyślał- "Już wiem, zrobię tak, aby starej kobiecie było mnie żal!". I tak przebiegły tanuki zaczął płakać.
"Dobra kobieto!"- zajęczał - "Jak wielkim grzesznikiem byłem!" "Chlip!Chlip!". "Proszę Cię, zanim umrę chciałbym zrobić choć jeden dobry uczynek. Proszę rozwiąż mnie zacna kobieto! Rozwiąż mnie, żebym mógł Ci pomóc przy Twoich pracach w domu." Łzy spływały strumieniami po pyszczku tanuki i kapały na kuchenną podłogę. "Dobra kobieto, nie jesteś już tak młoda jak kiedyś. Proszę pozwól mi Ci pomóc." Starsza kobieta zawahała się, ale potrząsnęła przecząco głową i powiedziała "O nie! Nie oszukasz mnie!"
"Wiem, wiem"- powiedział tanuki "myślisz, że próbuję Cię oszukać, ale czy kłamałbym oczekując na własną śmierć? Jak tylko Ci pomogę, będziesz mogła związać mnie z powrotem, naprawdę!"
Miła starsza kobieta miała zbyt miękkie serce. Nie mogła wytrzymać jak ktoś płakał, a tanuki wyglądał tak żałośnie i nieszkodliwie zawieszony do góry nogami. Nie wytrzymała i rozwiązała go mówiąc- "W porządku, weź ten ubijak i pomóż mi zmielić ryż."
"Tak jest proszę pani!"- powiedział tanuki biorąc od niej ciężki, drewniany ubijak. "Jestem bardzo dobry w mieleniu i rozbijaniu rzeczy. W szczególności w rozbijaniu głów starszym paniom." Zakręcił ubijakiem dookoła i i uderzył kobietę z całej siły. Kobieta upadła na podłogę, a on uciekł na zewnątrz kwicząc z radości.

Mężczyzna właśnie wracał z pola, gdy zobaczył uciekającego tanuki. "Ty przeklęty tanuki! Co zrobiłeś Babci?!"- krzyknął. Wyobraźcie sobie jak poczuł się, gdy odnalazł swoją żonę leżącą na podłodze w kuchni.
"Oh, niee...! Oh niee...!"- płakał
Następnego dnia mężczyzna wykopał grób dla swojej żony i stał nad nim płacząc, gdy obok niego usiadł królik z Góry z Przodu. Króliczek także cały zalewał się łzami. "Dostanę tego wstrętnego tanuki i odpłacę mu za to co zrobił!"- powiedział "Nie martw się Dziadku! Zemszczę się."

Kilka dni później króliczek siedział sobie nieopodal swojego domku, czekając, aż będzie przechodził tanuki. U stóp króliczka leżała związana przez niego wiązka drewna. W końcu przyszedł oczekiwany tanuki żując dzikie borówki " Co tam robisz króliczku?"- zapytał.
Króliczek spojrzał na niego i uśmiechnął się słodko "Próbuję zebrać i zanieść drewno, ale skaleczyłem się w moją małą, biedną łapkę..."

"Dobrze poniosę drewno dopóki będzie się schodziło z górki"- powiedział tanuki.
"Oh, bardzo Ci dziękuję Panie Tanuki!"

Króliczek pomógł przyczepić drewno do jego pleców i poszli razem w dół wzgórza. Gdy tak szli królik wyjął krzesiwo i próbował rozpalić ogień z drewna, które niósł tanuki.
"Hej króliku, co to za dźwięk, który słyszę? Jak gdyby Stuk-Stuk?"
"Oh, to nic takiego. To tylko Ptak Stuk-Stuk z Góry Stuk-Stuk"- powiedział królik, uderzając krzemieniem o krzemień.

"Aha."- powiedział tanuki.
W końcu iskra z krzesiwa zapaliła suche liście i drewno zaczęło się palić. Wkrótce patyki zaczęły trzaskać i pękać jak ogień stawał się coraz większy.
"Hej, króliku"- powiedział tanuki. "Co to za dziwny dźwięk, który słyszę? Jak gdyby Trzask-Trzask?
"Oh, to nic takiego. To tylko Ptak Trzask-Trzask z Góry Trzask-Trzask."
"Aha."-powiedział tanuki, wzruszył ramionami i poszedł dalej w dół wzgórza, nie zdając sobie sprawy, że wiązka drewna na jego plecach jest cała w płomieniach.

Po pewnym czasie tanuki zaczął się strasznie pocić. "Uff... Z pewnością jest ciepło."-powiedział "Hej...Auć!Ałaa!!! Przecież ja się palę!!!" krzyczał biegnąc na złamanie karku w dół wzgórza, aż do rzeki, do której wskoczył i zanurkował. Chlup! Sssss...

Plecy tanuki były poważnie poparzone. "Niech ja tylko znajdę tego królika. Już on mnie popamięta!" pomstował wychodząc na brzeg.
No coż, nie musiał daleko szukać. Znalazł królika siedzącego opodal na kamieniu, jedzącego zupę miso. "Doigrałeś się stary!"- powiedział tanuki.
"Musisz mylić mnie z kimś innym"- powiedział niewinnie króliczek. Jestem z Góry po Środku. Do tej pory jeszcze nigdy nie byłem na Górze z Przodu.
"Jesteś pewny?"
"Pewnie, że jestem pewny"- powiedział królik "Ale co ja widzę, przecież Pan, Panie Tanuki ma bardzo poważne poparzenie na plecach. Wiesz co ta zupa jest bardzo dobra na poparzenia. Daj naleję trochę na Ciebie."
"Oh, dziękuję bardzo"- powiedział tanuki

Zupa, którą jadł królik miała w sobie bardzo dużo czerwonego pieprzu i dlatego też była bardzo ostra. Króli wylał całą miskę zupy na plecy tanuki.
"Aaaaaaa...!!! Ała!!!To pali!!!" krzyczał tanuki biegnąc z powrotem w dół wzgórza do rzeki. Po raz kolejny został oszukany.
"Teraz mówię poważnie. Następnym razem jak tylko znajdę tego królika, Zabiję Go!!!"- wymamrotał wściekły tanuki siadając na brzegu.

Niedługo później wpadł na królika, który zawzięcie budował drewnianą łódź.
"Ty szczurze! Odechce Ci się robić drugi raz takie dowcipy! Możesz się pocałować, w ten swój puszysty ogonek na dowidzenia!"
"Musisz mylić mnie z kimś innym."- powiedział króliczek mrugając "Jestem z Góry Stamtąd."
"Z Góry Stamtąd?"- powiedział tanuki podejrzliwie "Jesteś tego pewny?"
"Pewnie, że jestem pewny"- powiedział króliczek "Hej, co byś powiedział, żebyśmy zjedli sobie trochę rybek?"
"Rybki? Pewnie, że bym zjadł!"
"Zatem,"- powiedział królik "niech każdy zbuduje sobie łódź. Ty, Panie Tanuki jesteś duży i ciężki, więc lepiej będzie jak zbuduje Pan sobie łódź z błota"

Jedyną rzeczą, o której mógł teraz myśleć tanuki było jedzenie ryb. Kochał pyszne rybki. Zaczął zatem w pośpiechu budować dla siebie łódź z mułu rzecznego, w trakcie jak królik kończył budować swoją łódź z drewna. Gdy obydwie były już gotowe, umieścili je na wodzie i zaczęli wiosłować.
Jak tylko łódka tanuki zaczęła nasiąkać wodą, zaczęła się rozpadać i tonąć.
"Oh!Oh! Nie! Proszę Cię, pomóż mi! Nie umiem pływać!!!"-płakał tanuki
"Pamiętasz co zrobiłeś Babci? Posmakuj teraz tego co do tej pory sam robiłeś!"- krzyknął królik, uderzając tanuki w głowę swoim wiosłem.
"Oh nie! To Ty w końcu jesteś tym królikiem z Góry z Przodu!"- krzyknął tanuki tonąc wraz ze swoją łodzią z błota w odmętach rzeki.
Bul, bul, bul...
W ten oto sposób króliczek dokonał zemsty na podłym tanuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz