Dawno, dawno temu żyła pewna młoda dziewczyna, która jak to było w zwyczaju została zaręczona z młodym nieznanym sobie nigdy wcześniej mężczyzną. Niestety jej narzeczony nie miał dobrego zdrowia i zmarł zanim jeszcze zdążono przygotować ceremonię zaślubin.
Wybranka więc została młodą wdową. Co dzień rano i wieczorem odziana w białe, żałobne szaty udawała się w rozpaczy nad mogiłę zmarłego. Okrążała ją kilkakrotnie i gorzko płacząc wzywała jego imię. Mówiła:
- Pewnego dnia spotkamy się na tamtym świecie, ale czy nie zechcesz mnie już teraz przyjąć do swej mogiły ?
Któregoś dnia, jak zwykle udała się ze służącą na grób narzeczonego. Wciąż rozpaczała ,gdy nagle mogiła rozwarła się. Niewiele myśląc dziewczyna wskoczyła w nią.
Przerażona służąca starała się powstrzymać swoją panią. Wszystko jednak działo się tak szybko, że zdążyła jedynie pochwycić kraj jej białej sukni i mogiła znów się zamknęła. Biały materiał zmienił się w okamgnieniu w mnóstwo drobnych kawałeczków, a z nich powstały motyle, które odleciały w dal.
Podobno wszystkie motyle, które znamy dziś, unoszące się nad łąkami, polami i parkami pochodzą od tamtych, które powstały ze skraju białej sukni wdowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz