24 sie 2024

Historia gór Juhu i Curumi

Legenda ta od dawna opowiadana jest na wyspie Kiusiu. 

Mówi o tym, jak gorąca miłość zapłonęła w sercach dwóch elfów do nimfy Góry Curumi. Była ona księżniczką tej góry i mieszkała razem z matką, wiodąc bardzo spokojne życie.

Niedaleko nich mieszkał elf Góry Juhu. Był to młody, troskliwy chłopak, który często odwiedzał te dwie panie i często im pomagał. Od najmłodszych lat przyjaźnił się z Curumi, razem grywali na flecie i elf cały czas marzył, że któregoś dnia nimfa zostanie jego żoną.

Pewnego pięknego jesiennego dnia koło pałacu, gdzie mieszkała Curumi z matką, przechodził młody podróżnik. Ze strony pałacu doszedł jego uszu dźwięk fletu. Melodia była tak piękna, że stanął w miejscu i nie mógł się poruszyć. Zatrzymał się na chwilę pod bramą pałacu i postanowił poprosić o nocleg. Gospodyni bardzo chętnie przystała na to, a nawet ugościła go kolacją. Po kolacji podróżnik poszedł odpocząć, lecz znów usłyszał tę samą melodię. Wytężył więc słuch i zapytał matkę Curumi:

- Przepraszam bardzo, czy może mi pani powiedzieć, kto tak gra?
- To gra księżniczka tego pałacu.

Melodia fletu Curumi miała czarodziejską siłę, dzięki której jesienne kwiaty w ogrodzie mogły poruszać się do jej dźwięków. Także serce młodego podróżnika drgnęło pod jej czarem. Wtedy poczuł, że w środku jego serca zapala się płomień w miarę jak muzyka nasilała się. Wstał nagle jak zaczarowany i podążył za dźwiękiem. Kroki same zaprowadziły go do ogrodu. Wszedłszy tam, ujrzał piękną księżniczkę, grającą na flecie, całą skąpaną w blasku księżyca. Szepnął do siebie:

- Jakaż to piękna panienka! - i zakochał się od pierwszego wejrzenia.

A ten właśnie podróżnik był elfem potężnej Góry Kujiu, która wznosiła się daleko, daleko od tej okolicy. Księżniczka poczuła na sobie gorące spojrzenie przybysza i przechyliła lekko głowę.

- Czy to ty panie jesteś tym młodym podróżnikiem, który dziś ma u nas nocować? - zapytała.

Tymczasem elf Góry Kujiu podszedł do nimfy i rzekł:

- Nazywam się Kujiu, zostań moją żoną.

Na twarzy księżniczki pojawiło się zdumienie, zaskoczona zdołała wykrzyknąć tylko 

- O!

Kujiu, nie patrząc na zmieszanie księżniczki, gorącymi, mocnymi jak Góra Kujiu słowami starał się ją przekonać. A słowa te płynęły potokiem wprost z jego rozpalonego serca. Rzekł:

- Miejsce, w którym mieszkam, to najpiękniejsze miejsce na wyspie Kiusiu. Chodź ze mną do mojego kraju! Wszystkie wspaniałe kwiaty, których tutaj nie widziałaś nigdy, będą same układały się w kobierce pod twoimi stopami, a na mój znak będą zmieniać swe barwy. Zaprawdę, miejsce, w którym mieszkam godne jest takiej jak ty pani. Księżniczko, chodź ze mną do mojego kraju!

Te pierwsze zapewnienia mężczyzny skradły księżniczce serce i bezwiednie przytakiwała jego słowom.
Otrzymawszy zgodę księżniczki, następnego dnia wczesnym rankiem podróżnik wyjechał do swojego kraju z nadzieją i uczuciem w sercu.

W drodze kilka razy oglądał się jeszcze za siebie. Pragnął jak najszybciej przygotować uroczystości weselne i wrócić po księżniczkę. Kiedy Juhu dowiedział się o wszystkim, ogarnął go głęboki smutek. Lecz nikt nie jest w stanie odmienić czyjegoś serca. Na dwa dni przed ucztą weselną wczesnym rankiem księżniczka dostała bukiet kwiatów. Umieszczono je w drewnianej miseczce. Były to kwiaty zwyczajne, lecz na ich płatkach błyszczały krople rosy i wyglądały bardzo pięknie. Pomiędzy kwiatami Curumi znalazła list od Juhu. Było tak napisane:

Kochanie
Chciałbym ofiarować Ci te kwiaty na znak pożegnania.
Gdy będziesz w obcej ziemi, proszę, nie zapomnij o kwiatach z gór ojczyzny.
Nie zapomnij o kwiatach, które rosną przy drodze na polach.

Juhu

Księżniczka spojrzała na kwiaty i tak patrząc na nie, spędziła cały dzień. Tej nocy melodia z Góry Juhu niosła się echem ponad górami. Jesienny wiatr rozwiał ją wysoko ponad szczyty i szeroko nad ziemią.

Smutna, zwiewna jak mgiełka melodia mogłaby poruszyć jesienne kwiaty i księżyc. Księżniczka usłyszała ją oczywiście i wtedy w jej pamięci ożyły wszystkie chwile spędzone z Juhu w czasie, gdy byli dziećmi. We wspomnieniach znów biegała z nim po górach i łąkach, grali razem na flecie. Były to wspaniałe dni i teraz, w myślach księżniczka wyszeptała sama do siebie:

- Jesteś bardzo miły Juhu. Ty zawsze byłeś koło mnie, ze mną i przy mnie.

I Curumi natychmiast pobiegła do niego. Biegła, bosa przez pachnące jesienne pole, przez kwiaty i w promieniach księżyca. U końca drogi wpadła w objęcia Juhu.

- Juhu, chcę być twoją żoną! 

Juhu na te słowa rozpromienił się, lecz nie mógł wypowiedzieć ani słowa, gdyż myślał już, że nigdy nie będzie mógł jej zobaczyć. Lecz teraz naprawdę miał ją w swych ramionach. W promieniach księżyca przycisnął ją do siebie, drżąc z radości, której się nie spodziewał. I tak Góry Juhu i Curumi połączyły się na zawsze. Następnego dnia Kudziu ze swoim orszakiem przybył po księżniczkę.

- Księżniczko, przyjechałem!

Z bramy ku niemu wyszła nie księżniczka, lecz jej matka i podała mu list, mówiąc:

- Już nie ma tutaj księżniczki; To - wskazała na list - zostawiła dla Pana.

Kujiu zdziwił się

 - List? - i otworzył kopertę. Było tam napisane:

Szanowny Panie Kujiu,
Nie dostrzegałam tego, że kwiaty pod moimi stopami często pocieszały mnie i dawały mi radość. To one znęciły mnie swą urodą i ukradły mi serce. Bardzo przepraszam, że nie mogłam dotrzymać Panu słowa i wyrządziłam krzywdę. Lecz teraz znalazłam już swoje serce i nie mogłabym okłamywać samej siebie. Idę do Juhu. Proszę mi wybaczyć.

Curumi

Kiedy Kujiu przekonał się o szczerości jej serca, odjechał z bólem, lecz i z dumą. Tylko w drodze z jego oczu popłynęły łzy. Płynęły strumieniami i ciągle wypływały nowe. Było ich tak dużo, że w końcu utworzyły one jezioro. Dzisiaj jezioro to nosi nazwę Sidaka.

Mimo iż czas płynął i gwiazdy zmieniały swoje miejsce, do dziś Góry Juhu i Curumi trwają razem, złączone szczęśliwie. A odległa Góra Kujiu tkwi daleko - wyniosła, potężna i samotna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz