Dawno, dawno temu, żył sobie młody drwal. Pewnego dnia poszedł jak zwykle w góry i ścinał drzewa. Nagle z nieba spadł żuraw. Leżał na ziemi, trzepocząc skrzydłami nie mogąc wzbić się w powietrze. Drwalowi zdawało się, że ptak jest zraniony, a kiedy podszedł bliżej, zobaczył strzałę wbitą w ciało żurawia.
- Jaki biedny ptak - pomyślał drwal. Wyciągnął strzałę i zaniósł żurawia nad rzekę, aby przemyć ranę wodą. Rzekł do ptaka: - Wszystko będzie dobrze, tylko musisz teraz na siebie uważać.
Powiedziawszy to, drwal odszedł w swoją stronę. A szczęśliwy ptak zatoczył nad młodzieńcem kilka kółek i wzbił się wysoko w niebo. Minęło kilka dni.
Pewnego wieczoru ktoś zapukał do chaty drwala. Zdziwiony otworzył drzwi i ujrzał piękną dziewczynę stojącą na progu.
- Czy mogłabym zostać twoją żoną? - zapytała.
Drwal bardzo się ucieszył, ale odpowiedział:
- Ależ ja nie mogę ożenić się z dziewczyną tak piękną jak ty. Jestem tylko biednym drwalem.
Mimo odmowy nieznajoma nalegała:
- Bardzo cię proszę, pozwól zostać twoją żoną.
W końcu drwal zgodził się. Piękna dziewczyna okazała się bardzo dobrą żoną - dobrze prowadziła dom, sprzątała i gotowała smaczne posiłki. Pewnego dnia rzekła do męża:
- Potrafię bardzo dobrze tkać na krośnie. Czy mógłbyś przygotować mi miejsce do pracy?
Więc drwal wybudował chatkę, i na jej środku postawił krosno. Żona bardzo się ucieszyła, od razu udała się do chatki, ale zanim weszła poprosiła męża, by nie podglądał jej w czasie pracy. Kiedy była w chatce, pracując przy krośnie, drwal czekał na zewnątrz i zgodnie z umową nie przyglądał się jej. Gdy wyszła z chaty wyglądała na bardzo zmęczoną, ale w rękach trzymała przepiękną tkaninę, którą zaraz wręczyła mężowi, mówiąc:
- Weź ją proszę, i sprzedaj w mieście.
Mąż usłuchał jej i następnego dnia poszedł do miasta. Mieszkańcy miasta byli bardzo zdziwieni, gdyż nigdy wcześniej nie widzieli tak pięknej tkaniny. A wieść o tym dotarła nawet do pana tego miasta. Gdy dowiedział się o tej przepięknej tkaninie, kupił ją zaraz, płacąc wysoką sumę w złocie. Zadowolony drwal wrócił do domu i poprosił żonę, aby dalej tkała. Prośbę swą powtarzał jeszcze kilka razy, żona za każdym razem ją spełniała, a drwal stawał się coraz bogatszy. Dziwne jednak było to, że za każdym razem po skończonej pracy kobieta była bardzo zmęczona i zdawało się, że coraz bardziej chudnie.
Mimo to mąż prosił o kolejne tkaniny.
- Dobrze - powiedziała żona. - Ale tkanina, którą dziś utkam będzie już ostatnia. Jeśli będę to robiła dalej - umrę. To powiedziawszy weszła do chatki z krosnem.
Stuk, stuk, stuk... słychać było odgłos krosna.
Gdy zaczęła tkać, drwal zapragnął zobaczyć swą żonę przy pracy, jak robi tak piękną tkaninę. I zajrzał po cichu do środka, mimo złożonej obietnicy. Tam przy krośnie siedział biedny, wychudzony żuraw, który wyskubywał swe ostatnie pióra i tkał z nich. Widząc to, drwal bardzo się wystraszył. Po chwili z chaty wyszła kobieta i rzekła smutnym głosem:
- Obiecałeś, że nie będziesz mnie podglądał. Prosiłam cię, a mimo to nie dotrzymałeś słowa. Jestem żurawiem, któremu kiedyś uratowałeś życie. Przybyłam tu, by ci się odwdzięczyć, ale muszę odejść, bo poznałeś moją tajemnicę.
I podała mu ostatnią utkaną przez siebie tkaninę. Po chwili przemieniła się w żałośnie wychudzonego żurawia i odleciała daleko, smutno zawodząc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz