Dawno, dawno temu żyło dwoje przyjaciół, małpa górska i żółw morski. Przyjaźń ich była tak wielka, że małpa zdobywała pożywienie w górach i obdarowywała żółwia, a żółw dawał małpie to, co zdobył w morzu.
Pewnego razu małpa zapragnęła poznać głębiny morskie.
- Słuchaj żółwiu, podobno pałac Ryuge, w którym mieszkasz jest niebywale piękny.
Na co żółw odrzekł:
- No pewnie.
- Chciałabym choć raz zwiedzić Ryugu.
Pałac Ryugu należał do króla Ryu, którego córka była ciężko chora. Nadworny wróżbita zawyrokował, że jedynym lekarstwem dla dziewczynki jest wątroba małpy. Ziemia i woda to dwa odmienne światy. Król martwił się, że ma władzę tylko nad morzami, a na ląd nie może wyjść żaden z jego poddanych. Okazało się jednak, że jest jeden wyjątek - Żółw. Król wezwał go niezwłocznie przed swoje oblicze i rzekł:
- Jeżeli zdobędziesz małpią wątrobę to czeka cię wysoka nagroda.
Na wieść o nagrodzie żółw wybałuszył oczy i szybko wyszedł z pałacu. Przyjaźń bywa słodka, ale często zaprawiona goryczą. Kiedy żółw wyłonił się z morza, rzekł do małpy jak gdyby nigdy nic:
- Możesz dzisiaj odwiedzić pałac, chętnie cię oprowadzę.
- Z wielką chęcią - odrzekła małpa - ale nie umiem nurkować.
- Nie widzę problemu - powiedział żółw - usiądź mi na plecach i zamknij oczy, a zaraz znajdziemy się u bram pałacu.
Małpa wsiadła na żółwia, a po chwili dał się słyszeć jego przymilny głos:
- Otwórz oczy.
I ujrzała przecudowną budowlę. Przed bramą stali strażnicy: meduza i flądra.
- Proszę do środka droga przyjaciółko - powiedział żółw, a meduza i flądra wymieniły ze sobą podejrzane uśmiechy. Małpę to zaintrygowało, ale żółw zawołał aby się pospieszyła, więc weszła za nim do środka.
A tam ugoszczono ją potrawami, których nigdy wcześniej nie kosztowała. Specjalnie na tę okazję tańczyły przed nią kolorowe małe rybki. Na stole nie brakło również sake, toteż po niedługim czasie małpa była już kompletnie pijana i zataczała się. Wtedy nadpłynęły flądra i meduza.
- Chi, Chi, głupia małpa nie zwietrzyła podstępu.
- He, He, wątróbka jest już nasza.
Tak sobie rozmawiały prowadząc małpę do łóżka.
Ona tymczasem nie straciła jeszcze całkowicie przytomności i zrozumiała co nieco. Gdy wyszły, otworzyła oczy i tak sobie pomyślała: - Pewnie tu chodzi o moją wątrobę.
Trzymając się za brzuszek chodziła w koło po pokoju, dumając;
- Co tu teraz robić?
Nagle wpadł jej do głowy jakiś pomysł. Uszczypnęła się boleśnie w pośladek i zaczęła płakać rzewnymi łzami. Żółw, gdy to usłyszał, przyszedł do niej niezwłocznie i spytał, co się stało. A małpa rzekła szlochając:
- O ja nieszczęsna, zostawiłam wątróbkę zawieszoną na krzaku, żeby podeschła, a co będzie gdy spadnie deszcz?!
Żółw przestraszył się nie na żarty i rzekł:
- Musimy czym prędzej wrócić na plażę.
Małpa powiedziała:
- Bardzo mi przykro - i wsiadła żółwiowi na skorupę.
Nie minęła chwila kiedy żółw powiedział:
- Już jesteśmy na plaży.
Małpa zeskoczyła z niego, wlazła czym prędzej na drzewo i zaczęła śmiać się w głos.
- Co z twoją wątróbką? - zapytał żółw - mieliśmy zdjąć ją z gałęzi.
- Czyś ty ogłupiał? - odrzekła małpa - Wątroba jest w brzuchu. Kto zostawia swoją wątrobę na krzaku?!
- Oszukałaś mnie.
- Kto tu był oszustem? To ty, obłudniku, chciałeś pozbawić mnie wątroby.
- Skąd o tym wiesz?
- To te dwie gaduły meduza i flądra. A teraz precz z moich oczu - to powiedziawszy małpa rzuciła w żółwia kamieniem. Kamień utrafił prosto w pancerz, który cały popękał. Od tego czasu wszystkie żółwie mają na skorupie głębokie bruzdy.
Król dowiedziawszy się od żółwia o całym zajściu, kazał przekroić flądrę na pół. I od tej pory wszystkie flądry są płaskie i muszą spoczywać na dnie morskim. Niewdzięczną meduzę kazał obedrzeć ze skóry, powyjmować jej wszystkie kości i wyrzucić precz z pałacu. Po dziś dzień meduzy miotane falami błąkają się po całym morzu nie mogąc trafić do pałacu Ryugu. Żółw ilekroć znajdzie się na lądzie woła:
- Małpo, przyjaciółko, przebacz!
Ale małpa milczy i żółw jak niepyszny wracać musi w odmęty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz