15 kwi 2025

Historia białego ptaszka

Pomarańczowe kwiaty zdobiły drzewa asoki podczas gdy pąki jambu ciągle jeszcze kryły się między liśćmi. Obydwa drzewa były duże, ale drzewo bodhi dawało jeszcze większy cień niż one. Wiele dzieci bawiło się pod drzewami. Białe kwiaty jaśminu rosnące pobliżu roztaczały najpiękniejszy zapach. Małe dziewczynki zrywały je i dekorowały nimi swoje włosy. Spowite zapachem kwiatów zajmowały się robieniem wianków.

Wiewiórki i małpy, które skakały z gałęzi na gałąź zeszły z drzew na dół i przyłączyły się do bawiących się dzieci. Czas upływał na przyjemnościach. Wtedy rozległa się piękna piosenka śpiewana przez ptaka. Dzieci przerwały swoje zajęcia i słuchały z przejęciem. Szczebiotanie było czyste i można je było usłyszeć z dużej odległości. ,,Ciekawe cóż to za ptak?'', powiedziała jedna z dziewczynek wytężając słuch aby jeszcze lepiej usłyszeć piękną melodię. Ale szczebiotanie ustało tak samo nagle jak się pojawiło. Kiedy dziewczynki obróciły się, ujrzały chłopców szperających w krzakach.
– Co się stało?

Dziewczynki przestały pleść wianki i wstały zaciekawione.

– To ja go znalazłem!

Młody chłopiec biegł w ich kierunku trzymając w rękach coś białego. Zaraz za nim biegł następny chłopiec, który krzyczał:

– Zaczekaj! To moje! Ukradłeś to...

Pierwszy chłopiec trzymał w dłoniach małego białego ptaszka. Jego skrzydełka były zabarwione krwią. Chłopiec, który gonił pierwszego chłopca sapał i powtarzał:

– To moje! Oddaj mi to!

Chłopiec z ptaszkiem zesztywniał i odwrócił się plecami do drugiego chłopca.

– Oddaj mi go! Oddaj go!

Dziewczynka, która była trochę starsza od chłopców powiedziała:

– Zaczekajcie. Czy powiecie mi o co tutaj chodzi?

Drugi chłopiec wydął usta. Obrócił się do chłopców, którzy biegli za nim i powiedział:

– Ten ptaszek jest mój! To ja rzuciłem kamień, który go uderzył i spowodował, że spadł.
– To prawda!
– To on rzucił!

Jeden z chłopców nie zgadzał się.

– To nie tak! – powiedział. Ten ptaszek należy do osoby, która go znalazła. Przecież spadł w miejsce gdzie trudno było go znaleźć... Prawda?
– No tak... Szukaliśmy go długo...

Chłopcy kłócili się pomiędzy sobą o to, kto ma prawa do ptaszka – ten, który go zaatakował czy ten, który go znalazł.

– Jeśli czegoś nie zrobimy, ten ptaszek umrze! – krzyknął chłopiec, który do tej pory milczał i ostrożnie osłonił małego ptaszka.

Wszystkie dzieci milczały przez kilka chwil, ale w końcu zaczęły stanowczo zapewniać się o tym, kto ma prawa do ptaszka.

– Zaczekajcie chwilę!

Dziewczynka z kwiatem jaśminu we włosach krzyknęła i pobiegła do lasu. Wyłoniła się z niego trzymając za rękę starego mężczyznę. Widać było tylko jego oczy. Cała reszta jego twarzy była ukryta za białymi włosami i brodą,

– Opowiedziałam mu o naszym problemie. Posłuchajmy co on o tym myśli – powiedziała dziewczynka.

Dzieci były pod wrażeniem czułych oczu i pełnego godności głosu starca. Uspokoiły się i zgodziły posłuchać.

– Do kogo należy życie żywej istoty? – zapytał starzec. Z pewnością nie należy do osoby, która próbuje tę istotę zranić. Raczej do osoby, która próbuje to życie ochronić. Należy do osoby, która temu życiu współczuje. Taka jest osoba, do której należy życie...

Oczy dzieci stały się współczujące, zupełnie jak oczy starca, którego otaczały.

Z Opowieści Dżataka
tłumaczenie: Marta B.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz