8 maj 2025

Koji Kashin - historia legendarnego wędrownego maga


Około połowy XVI wieku po Japonii zaczęły krążyć opowieści o tajemniczym mężczyźnie, który potrafił dokonywać wielkich cudów magicznych. Nazywał się Koji Kashin i najprawdopodobniej nigdy nie istniał. Do dziś przetrwał jedynie dzięki legendom i folklorowi, jednak bardzo kuszące jest myślenie, że ten człowiek naprawdę istniał i po prostu pstryknął palcami, usuwając wszystkie historyczne dokumenty potwierdzające jego istnienie, tylko dlatego, że uznał to za zabawne. Pasowałoby to w zupełności do wszystkiego, co wiemy o Koji Kashinie.

Koji Kashin, który rzekomo urodził się na terenie dzisiejszej prefektury Niigata, miał być mnichem buddyjskim, który został wyrzucony ze swojej świątyni za próbowanie uprawiania magii niezwiązanej z buddyzmem. Najwyraźniej minęło sporo czasu, zanim odkryli, że Koji jest czarodziejem, ponieważ wszystkie opowieści o jego wędrownym życiu po zakończeniu klasztoru opisują go jako starca z długą, białą brodą. Zwykle trudno jest zmienić karierę tak późno w życiu, ale kiedy życie obdarzyło Kojiego liśćmi bambusa, zrobił z nich ryby. Nie jest to japońska wersja idiomu „lemoniada z cytryn”, lecz raczej jedna z najsłynniejszych iluzji iluzjonisty, podczas której rzekomo rzucał liście na powierzchnię stawu Sarusawa w parku Nara i zamieniał je w ryby.

Najwyraźniej potrafił też przywoływać duchy zmarłych, ale bardziej interesowały go trunki nadające się do picia, co w jego przypadku było kosztownym hobby, biorąc pod uwagę, że Koji Kashin podobno kiedyś opróżnił 12 butelek w lokalu z alkoholem. Ale wszystko było w porządku: mógł sobie pozwolić na opłacanie rachunków w barze dzięki kontaktom z Królem Demonów.

Najpopularniejsza opowieść o Koji Kashinie pochodzi z książki A Japanese Miscellany, zbioru dziwnych opowieści autorstwa Lafcadio Hearna z 1901 r. Historia głosi, że Koji początkowo zarabiał na życie, wygłaszając wykłady religijne, którym towarzyszyły malowidła na zwojach przedstawiające buddyjskie piekło. Były one ponoć tak wyraziste, że wódz Oda Nobunaga, znany również jako „ Król Demonów ”, mógł przysiąc, że słyszał krzyki namalowanych grzeszników i odgłos płynącej rzeki krwi wydobywającej się ze zwojów. Uznając, że obrazy te będą całkowicie zgodne z jego pseudonimem, oświadczył, że kupi od Kojiego przedstawienia piekielnych krajobrazów, nie pytając nawet, czy są na sprzedaż, co także było bardzo zgodne z jego pseudonimem .

Koji początkowo odmówił, ale później nadgorliwy sługa o imieniu Arakawa wymknął się, zabił mnicha i ukradł jego obrazy. Kiedy jednak przedstawił je Nobunadze, zwoje były puste. Arakawa, znajdując się po złej stronie osoby, która miała na rękach krew dziesiątek tysięcy ludzi, rzucił się na poszukiwanie zwojów. Niespodziewanie natknął się na podejrzanie żywego Kojiego pijącego w barze. Nie wątpiąc w swoje szczęście, zawlókł iluzjonistę przed oblicze jego mistrza, gdzie Koji natychmiast oskarżył Arakawę o zatrzymanie prawdziwych obrazów dla siebie, przez co samuraj otrzymał okrutne, ale zasłużone lanie bambusowymi kijami.

Koji ostatecznie przyznał, że posiada obrazy i zgodził się je sprzedać Nobunadze. Po otrzymaniu pieniędzy ponownie wywołał wizje piekła na pustych zwojach, ale wódz nie słyszał już żadnych dźwięków dochodzących z nich. Mnich wyjaśnił, że należało się tego spodziewać: wcześniej zwoje były bezcenne. Kiedy jednak Nobunaga ustalił dla nich cenę, stały się one po prostu kolejną rzeczą, którą można było kupić i sprzedać, tracąc w ten sposób swoją magię. Jest to głęboka lekcja dotycząca prawdziwej wartości czegoś, nieco mniej głęboka przez kontynuację legendy, w której brat Arakawy później odnalazł Kojiego, zabił go i ukradł mu pieniądze. Kiedy jednak w domu otworzył worek, zamiast złota znalazł w nim kupę odchodów. Koji Kashin, rzecz jasna, bez problemu poradził sobie z całą tą sytuacją „zabicia”.


Inne legendy o Kojim mówią o tym, jak pił z Akechi Mitsuhide — który zdradził Nobunagę i zmusił go do popełnienia samobójstwa — kiedy to przywołał statek z obrazu będącego w posiadaniu zdrajcy, zalewając jego dom. Magik najwyraźniej wszedł też w konflikt z Toyotomim Hideyoshim, następcą Nobunagi w dążeniu do zjednoczenia Japonii, ujawniając mu tajemnicę dotyczącą wodza, za co został skazany na ukrzyżowanie. Uciekł zamieniając się w mysz. Wszystkie te opowieści pomagają nam zrozumieć popularność legend o Koji Kashinie.

Wspomniałam wcześniej, że Koji potrafił przywoływać duchy zmarłych. Według jedynej wersji, w której to zrobił, miał na celu nastraszenie Matsunagi Hisahide, jednego z „Trzech Wielkich Złoczyńców” Japonii — samurajów słynących ze swojej złośliwości i okrucieństwa. Nobunaga nie był jednym z nich, ale biorąc pod uwagę przydomek „Król Demonów” można sobie wyobrazić, że nie zapisał się w historii jako postać szczególnie uwielbiana. To samo dotyczy Mitsuhide i Toyotomi. Krótko mówiąc, niemal każda słynna postać historyczna, którą rzekomo spotkał Koji Kashin, była w pewnym okresie uważana za jedną z najgorszych osób w Japonii. Sugeruje to, że postać iluzjonisty była satyrycznym chwytem marketingowym wymyślonym przez bezsilnych, którzy chcieli opowiedzieć historie o tym, jak potężni ludzie kończyli upokorzeni, oszukani lub z odchodami na rękach.
Prawdziwe czy nie, jest to dziedzictwo, z którego każdy może być dumny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz