„Otwórz. Otwórz szybko.”
„Nie, nigdy nie idź.”
„Proszę nie idź!”
Miki miała chłopaka, Takę. Byli razem od jakiegoś czasu i poważnie myśleli o swoim związku. Miała przyjaciółkę, Kanę, która przyjaźniła się z Miki od dzieciństwa. Dzieliły się wszystkim, w tym relacjami z partnerami. A Kana miała też chłopaka, Toshiego. Czwórka z nich była blisko siebie i często spędzali razem czas w tamtym czasie.
Pewnego dnia, jak zwykle, postanowili spędzić razem cały dzień. Wiecie, mieli podwójną randkę. Poszli do parku rozrywki i świetnie się bawili. Kiedy poszli na parking, żeby wrócić do domu, Kana powiedziała: „Hej, chcecie jeszcze trochę pobyć razem?” Właściwie był jeszcze wczesny wieczór, a oni bawili się tak dobrze, że wszyscy chcieli zostać dłużej. Wtedy Toshi powiedział: „Jasne, wszyscy jesteście mile widziani u mnie. To nie jest zbyt daleko stąd, a ja też mam mnóstwo drinków”. Więc postanowili pójść do Toshi’ego.
Tego dnia Miki przyjechał do parku rozrywki na rowerze z Taką, a Kana i Toshi przyjechali samochodem. Taka powiedział do Miki: „Może pojedziesz samochodem z Kaną i Toshi. Wiesz, jest już trochę zimno, a nie chcę, żebyś była chora”.
Kana poparła pomysł słowami: „Tak, to dobry pomysł. Miki, zostań z nami. Czy to nie w porządku, Toshi kun?” Toshi również się zgodził, więc Miki wsiadła do samochodu i opuściła park rozrywki. W drodze do Toshiego, najpierw wszyscy trzej rozmawiali ze sobą, ale Miki poczuła się senna i nawet nie zauważyła, że zasnęła.
Czy już dotarł?
Kiedy się obudziła, była w pokoju, który wyglądał znajomo. Więc pomyślała: „Umm, czy to mieszkanie Toshi Kuna?” Potem Kana weszła do pokoju z Toshi i powiedziała: „Ach, w końcu się obudziłeś. Wyszliśmy tylko kupić więcej napojów, żeby dodać”. Na początku Miki była zadowolona, że wie, gdzie jest, ale gdy rozejrzała się dookoła, zdała sobie sprawę, że Taki tam nie ma.
„Hej, Taka już przyjechał?” – zapytała Miki.
Ale Toshi powiedział: „Nie sądzę. Zadzwoniłby lub przynajmniej zapukał do drzwi, gdyby przyjechał”.
Miki nie wiedziała dlaczego, ale zaczęła czuć się trochę spięta. Próbowała zadzwonić do Taka, ale nie udało jej się do niego dodzwonić.
„Hej, czy nie zajmuje mu to za dużo czasu? Może coś mu się stało…”
Gdy tak rozmawiali. „Jiririririririririn…” Telefon komórkowy Toshiego dzwonił. Odebrał telefon.
„Tak, tak, to ja. Co? O nie. Ok, zaraz pójdę.” To powiedziawszy, Toshi odłożył słuchawkę. Jego twarz była zupełnie blada. To nie mogły być dobre wieści.
Otworzył usta ciężko. „Ummm, Miki. Możesz w to nie wierzyć, ale posłuchaj spokojnie, ok? Taka miał wypadek i właśnie umarł.” Słysząc to, Miki straciła głowę. Gdy była bez słowa, Toshi kontynuował.
„Właśnie dostałem telefon z policji. Muszę tam teraz pojechać i potwierdzić jego tożsamość. Wiem, że to trudne, ale czy możesz pójść ze mną?”
Miki wciąż nie mogła pogodzić się z rzeczywistością: Taka nie żyje? Ta, z którą jeszcze parę godzin temu dobrze się bawiliśmy?
Otwórz!!
Chociaż nie mogła nawet zacząć się ruszać. „DON, DON, DON, DON!!” Nagle ktoś głośno pukał do drzwi mieszkania. Wszyscy byli zaskoczeni dźwiękiem i spojrzeli w stronę drzwi. A potem: „Hej, otwórz. Proszę, otwórz”. Ten głos należał do Taka. Miki natychmiast go rozpoznała. To był głos jej chłopaka, nie mogła go pomylić.
„Dzięki Bogu. Żył. Musiał być błąd, że powiedziano, że zginął w wypadku”. Miki była tak szczęśliwa, że próbowała podejść do drzwi. Wtedy Kana złapała ją za ramię i zatrzymała. „Poczekaj chwilę. Czy to nie jest dziwne?”
„Co, słyszysz głos Taki, prawda?”
„Tak, ale właśnie dostaliśmy telefon, że zmarł.”
Toshi powiedział również: „Ja też uważam, że to dziwne. Może to duch Taki?”
"Co?"
„Umarł nagle, więc może czuje się samotny i chce zabrać Miki ze sobą na drugą stronę?”
„Miki, otwórz. Otwórz szybko.” Tymczasem głos Taki dobiegał z drugiej strony drzwi.
„Nie, nigdy tam nie idź.”
„Proszę, nie idź, Miki.”
Toshi i Kana próbowali ją zatrzymać, mocniej ciągnąc Miki za ramię. Miki była przerażona, ale chciała zobaczyć Takę jeszcze raz, nawet jeśli był martwy lub duchem. Więc otrząsnęła się z ich desperackich prób zatrzymania jej i położyła rękę na drzwiach. Wtedy rozległ się głos Taki.
„To Kana i Toshi nie żyją.”
„Czekaj. Co ty właśnie powiedziałeś?”
Miki odwróciła się i zobaczyła Kanę i Toshiego stojących tam, pokrytych krwią, z kończynami i ramionami wygiętymi w dziwnych kierunkach.
„Geejaaaa!” Miki krzyknęła i zemdlała.
Co się właściwie wydarzyło…
Gdy odzyskała przytomność, znajdowała się w dziwnym białym pokoju. Wyglądało na to, że to była sala szpitalna. Gdy rozejrzała się dookoła, zobaczyła Takę obok łóżka.
„Och, Miki, w końcu się obudziłaś. Och, dzięki Bogu.” Przytulił ją, czując głęboką ulgę.
Nie potrafiąc zrozumieć sytuacji, Taka zaczął opowiadać Miki o tym, co się właściwie wydarzyło. W drodze powrotnej z parku rozrywki samochód, którym jechała Miki, miał wypadek. Kana i Toshi zginęli na miejscu, ale tylko Miki zdołała przeżyć. Przez kilka dni, gdy była nieprzytomna, trzymał ją za rękę i modlił się za nią.
„Otwórz się, otwórz oczy. Proszę, proszę, otwórz oczy szybko”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz