Tę opowieść można znaleźć w starych kronikach prowincji Yamaguchi.
Działo się to dawno temu. Pewien myśliwy polując na dziką zwierzynę zszedł w dolinę Ijazuke. Tego dnia nie miał szczęścia, mimo że zaczaił się w szałasie, nie upolował nawet bażanta.
W pewnej chwili spostrzegł dżdżownicę, która wyszła z ziemi czując deszcz.
Nagle z trawy wyskoczyła żaba i w mig połknęła dżdżownicę. Myśliwemu zrobiło się jej żal. Potem z drzewa spadła gałąź. Jednak, gdy myśliwy przyjrzał się uważnie, spostrzegł, że był to wąż, który powoli podpełzł do żaby i pożarł ją. Wtem myśliwy posłyszał trzepot skrzydeł. To bażant zaatakował węża, lecz po chwili sam padł ofiarą rysia.
Ale cóż to? Nagle na polanę wyszedł niedźwiedź. Rzucił się na rysia i porwał go do lasu.
Myśliwy ruszył jego śladem. Gdy go dogonił, zobaczył, że niedźwiedź karmi tym rysiem małe niedźwiadki.
Myśliwy pomyślał, że nigdy jeszcze nie trafiła mu się taka gratka. Chwycił mocno strzelbę i wycelował. Lecz w tym momencie przypomniało mu się, co widział do tej pory: żaba, która zjadła dżdżownicę, wąż, który zjadł żabę, bażant, który zjadł węża, ryś, który zjadł bażanta a którego teraz jedzą niedźwiadki. Silniejsi atakowali słabszych. A teraz on sam chciał zastrzelić niedźwiedzia, mimo iż było mu żal dżdżownicy zjedzonej przez żabę.
- Przecież postąpię tak samo jak żaba, wąż, bażant, ryś i niedźwiedź - powiedział do siebie.
Zdał sobie sprawę, że zabicie niedźwiedzia nie przyniesie niczego dobrego. Odłożył strzelbę i opuścił dolinę. Od tego czasu nigdy więcej nie polował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz