28 cze 2025

Oniwaban - szpiedzy szoguna


Yoshimune przywiózł ze sobą 20 najbardziej zaufanych „pracowników prochu” i rozmieścił ich w zamku Edo

Zajęło to ponad 50 lat i pracę trzech najpotężniejszych japońskich watażków (w tym legendarnego Króla Demonów Ody Nobunagi), aby przekształcić Japonię z luźnej konfederacji półniepodległych państw w zjednoczony kraj. Dlatego zrozumiałe jest, że gdy klan Tokugawa wyłonił się jako ostatni w walce o zjednoczoną Japonię na początku XVII wieku, bardzo im zależało na tym, aby kraj nie rozpadł się ponownie. Mając ten cel na uwadze, stworzyli wyjątkową grupę rządowych szpiegów, którzy ostatecznie pomogli ukształtować współczesny wizerunek ninja.

Pochodzenie strażników ogrodowych
Jedną ze strategii, którą szogunat Tokugawa stosował, aby utrzymać władzę, było nakazanie feudałom, aby naprzemiennie przebywali w swoich prowincjach i Edo (współczesne Tokio), zmuszając ich do utrzymywania wystawnych domów w dwóch miejscach i nie pozostawiając im mnóstwa dodatkowych pieniędzy na podsycanie sprzeciwu. Szogunat rozwinął również szlak Tokaido łączący Kioto i Edo, z wieloma punktami kontrolnymi wzdłuż drogi, aby upewnić się, że żadne armie ani broń nie zmierzają w stronę stolicy Japonii. Następnie przyszedł ósmy szogun Tokugawa: Yoshimune (1684-1751).

Siódmy szogun, Tokugawa Ietsugu, zmarł w wieku sześciu lat, nie pozostawiając po sobie dziedzica. Na szczęście klan miał plan awaryjny na taką okazję w postaci trzech gałęzi rodziny Tokugawa, z których można było pozyskać zapasowych szogunów. Yoshimune pochodził z gałęzi Kishu, z siedzibą w dzisiejszej prefekturze Wakayama i częściach Mie.

Wezwany do Edo, aby rządzić, Yoshimune wiedział, że będzie potrzebował pomocy, aby przetrwać wyzwania japońskiej polityki na nieznanym terytorium. Dlatego zabrał ze sobą 20 najbardziej zaufanych „handlerów prochu” i umieścił ich w zamku Edo. Przydzielono im obowiązki strażników („ban”), a ponieważ ich siedziba znajdowała się w ogrodach (niwa), stali się znani jako oniwaban, rodzaj feudalnej mieszanki Secret Service i Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA).


Oczy i uszy szoguna
Na pierwszy rzut oka zadaniem oniwabanów było chronienie zamku Edo i wszystkich jego mieszkańców poprzez patrolowanie terenów wokół pałacu, w którym mieszkał szogun, oraz dokładne sprawdzanie i pilnowanie każdego rzemieślnika, artysty lub instruktora sztuk walki, któremu pozwolono zbliżać się do wewnętrznego sanktuarium zamku. Jednak ich głównym, tajnym obowiązkiem było zbieranie informacji wywiadowczych i przeprowadzanie tajnych operacji dla szoguna. Choć może to brzmieć ekscytująco, w rzeczywistości zadanie sprowadzało się głównie do przekazywania wiadomości i plotek z miasta oraz okazjonalnego dołączania do rządowych inspekcji w przebraniu, aby sprawdzić, czy prowincjonalni lordowie nie stają się buntowniczy.

Każdy raport, który sporządzili, był starannie spisany i sprawdzany z innymi sprawozdaniami wywiadowczymi, aby zagwarantować dokładność. A gdy oniwaban wyjeżdżał gdzieś na misję, jego nieobecność była starannie odnotowywana w oficjalnych dokumentach zamku jako nieobecność w pracy z powodu choroby. Tak więc pomyśl o oniwabanach mniej jako o feudalnej wersji Jamesa Bonda, a bardziej jak o tajnych biurokratach z XVII wieku . A jednak ci sami ludzie mieli również głęboki, wieczny wpływ na to, jak wyobrażamy sobie ninja dzisiaj.

Przed oniwabanami ninja byli znani jako zabójcy, partyzanci i mistrzowie kamuflażu. Jednak, poza kilkoma wyjątkami, nie mieli reputacji szpiegów, dopóki ich historie nie pomieszały się z historiami oniwabanów. Częściowo mogło to wynikać z faktu, że oniwabanowie mieli status „Iga-mono” (synonim „ninja Iga”).

Zanim dokończył zjednoczenie Japonii i utworzył szogunat Tokugawa, Tokugawa Ieyasu musiał uciekać przed wrogami przez domenę Iga w latach 80. XVI wieku. Pomogli mu w tym prawdziwi ninja Iga, a później zatrudnił ich i ich potomków jako swoich osobistych strażników w zamku Edo. Jednak z biegiem lat ci „Iga-mono” przestali wykonywać prawdziwe czynności ninja, a ich nazwa stała się innym określeniem na rodzaj strażnika w zamku Edo.

Oniwaban otrzymali ten sam tytuł z prostego powodu, że dawał im wiarygodny powód do prywatnych audiencji u szoguna, podczas których mogli przekazywać mu tajne informacje. Stało się tak pomimo faktu, że nie mieli absolutnie żadnego związku z Igą. Dramatopisarze, malarze, a później nawet artyści mangi i anime przylgnęli do ich tytułu „ninja tylko z nazwy” i biegali z nim szybko i swobodnie, aż granica między prawdziwymi ninja a oniwabanami stała się niewyraźna.

Dodatkowo podsycała to fakt, że oniwaban byli niezwykle skryti. Mieli bardzo surowe zasady, które zabraniały im interakcji ze zwykłymi obywatelami Japonii, a niemal każdy oniwaban był potomkiem handlarzy prochem, których Yoshimune pierwotnie przywiózł do Edo.

Outsiderzy prawie nigdy nie byli rekrutowani do szeregów oniwaban, co sprawiało, że wydawali się bardziej tajemniczy i, cóż, przypominający ninja. Nic więc dziwnego, że około połowy XIX wieku krążyły pogłoski, że całkowicie niezrozumiani szpiedzy oniwaban zinfiltrowali Stany Zjednoczone, co rodzi ważne pytanie: dlaczego ta historia japońskich szpiegów w stylu ninja w Ameryce Abrahama Lincolna nie została jeszcze przeniesiona na ekran?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz